środa, 8 lipca 2015

Le Monsieur Internet




Bardzo cieszy mnie fakt, że internet umożliwia nam dostęp do wszystkich dobrodziejstw tego świata. Gdyby sto lat temu powiedzieć jakiemuś człowiekowi, że w XXI wieku informacje z jednego końca naszej planety na drugi będą rozprzestrzeniać się z prędkością światła, prawdopodobnie kazałby postukać nam się w czoło.
Ale abstrahując od tego krótkiego wstępu, który, jak zapewne zauważyliście, jest pełen wdzięczności ku Panu Internetowi, tak jak w każdym mężczyźnie, również w tym odnaleźć można zalety i wady... ;)


Tak więc internet, sieć bez której nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie życia. Ten wytwór cywilizacyjny dosłownie otacza nas z każdej strony. Działa jak narkotyk - uzależnia, a dostęp do niego mają już nawet bardzo małe dzieci, które często narażone są na znalezienie informacji nieadekwatnych do ich wieku. Internet rozwinął też przemysł i handel, bez problemów mamy dostęp do ofert mniejszych i większych korporacji oraz kont bankowych. No właśnie, takie połączenie to istna mieszanka wybuchowa. A ja osobiście, bardzo często jej doświadczam. Na przykład dzisiaj. I tak o to wspaniała drogeria internetowa przykuła moją uwagę swoją przeuroczą ofertą. Długo analizowałam zawartość jej wnętrza, przechodziłam z kategorii do kategorii, marki do marki, tylko po to, by na końcu okazało się, że mój koszyk zapełnił się cudeńkami na całkiem niezłą sumkę. Oczywiście po chwili zastanowiana i ponownego przejrzenia zawartości koszyka, kursorkiem powędrowałam ku wyborze formy płatności. I tak o to po kilku minutach na moją skrzynkę pocztową trafiła informacja, że zamówienie zostało zrealizowane. Cytując popularną sieć telefonii komórkowej: "Brawo, ja!". Ale uwaga, zdażyło mi się to już kilkukrotnie w przeciągu ostatnich tygodni. I nie piszę tego, aby pochwalić się zakupami. Piszę, ponieważ przeraża mnie fakt, z jaką łatwością poprzez internet wydajemy pieniądze. Wystarczy jedno niewinne "klik" by doszczętnie oczyścić konto bankowe z wszelkich środków na nim dostępnym. A my, kobiety, uwielbiamy zakupy. Zakupy są przecież dobre na wszystko.. idealnie poprawiają humor gdy pada deszcz, gdy jest za gorąco, gdy mamy "te dni", bądź, gdy jedynym argumentem, którym możemy się posłużyć są słowa "bo tak!". Zakupy elektroniczne są szybkie i wygodne. Po co w deszczowy poranek wychodzić z domu, jechać do centrum miasta na zakupy, skoro można to zrobić bez wychodzenia z łóżka? Mnie bardzo szybko po takiej tranzakcji gryzie sumienie, które mówi: "KOMPLETNIE NIE UMIESZ OSZCZĘDZAĆ!". Może i tak, może i nie. Kobieta zawsze znajdzie wymówkę. Plusem takich zakupów jest to, że przeważnie sklepy internetowe mają w swoim asortymencie przedmioty, których w sklepach stacjonarnych nie znajdziemy. Ponadto, nie musimy dźwigać ciężkich toreb z zakupami, ponieważ są nam one dostarczone wprost pod sam nos. Cóż za plusy! A tak na poważnie, niestety z miłością do zakupów, szybkiego wydawania pieniędzy i naturą kobiety chyba nikt nie wygrał. Za to można wygrać z brakiem środków pieniężnych na koncie. I chyba w internetowych zakupach, taka sytuacja jest jak kubeł zimnej wody wylany na głowę. Może trzeba kilka razy zostać tą wodą oblanym, bądź w ostateczności zaczerpnąć pomocy specjalisty, by nie skończyć jak bohaterka filmu "Wyznania zakupoholiczki".

Zważając na wszystkie te plusy i równie ważne minusy internetowych zakupów, pamiętajmy by zachować wobec nich pewien dystans. Marilyn Monroe śpiewała, że "Diamonds are a girl's best friend" (Diamenty są najlepszymi przyjaciółmi dziewczyny). I tak zastanawiam się, czy po 62 latach to zdanie jest nadal aktualne. Może warto by było je odrobinę zmodyfikować i dopasować do współczesnych realiów? W XXI wieku powinno ono brzmieć: "Internet is a girl's best friend"!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz