wtorek, 24 lutego 2015

"Cyganka" prawdę Ci powie...




Czy kiedykolwiek zastanawiałaś się jak będzie wyglądała Twoja przyszłość? Czy przypadkiem, jako mała dziewczynka nie planowałaś swojego idealnego życia, pracy, ślubu i tego, jaki będzie przyszły mąż? No cóż, sądzę, że każda z nas, w mniejszym, bądź mniejszym stopniu próbowała przewidzieć swoje życie. A jaka nas liczba sięgała kiedykolwiek do horoskopów w celu odczytania swojej przyszłości?



Musimy przyznać, że fascynuje nas to, co nieznane. Może się boimy, ale musimy przyznać, że bardzo chcemy wiedzieć co przyniosą kolejne miesiące. Czekamy, aż wyczytamy coś pozytywnego, coś
co da nam nadzieję na zmianę naszego życia na lepsze.

Jakakolwiek pani przepowiadająca przyszłość zawsze kojarzyła mi się z ekscentrycznym strojem, czarnym kotem i domem wypełnionym ciemnymi tkaninami i zapachem kadzidełka. Przez dłuższy okres czasu bardzo się wahałam, lecz w końcu ciekawość wygrała, i postanowiłam udać się do wróżki. Wydawało mi się, że będę zestresowana tym, co usłyszę. W rzeczywistości byłam bardzo podekscytowana całym tym "wydarzeniem". Miejscem pracy wróżbitki okazał się dom. Co prawda już przy wejściu czułam zapach "kadzidełka" (czyt. papierosów), który w niemiły sposób zaatakował moje nozdrza. Kobieta była miła, wróżyła w kuchni z klasycznej talii kart. Z tego co od niej usłyszałam, szczególnie zaintrygował mnie jeden fakt - mianowicie, według pani wróżącej moim życiowym partnerem będzie mężczyzna o włosach w kolorze ciemnego blondu. Wiadomość niby normalna, ale dla mnie, dla osoby, która tak jak wspomniałam wyżej, całe swoje dzieciństwo rozmyślała nad idealnym mężem (brunetem!), ślubem, rodzinie, był to szok. Oczywiście do korzystania z usług ezoterycznych podeszłam z rezerwą i przekonaniem, żeby nie przyjmować wszystkiego za pewne. W końcu co taka wróżka może wiedzieć o mojej przyszłości? Tego, co nas czeka nie wie nikt. Przy tym stanowisku trwałam dopóki nie usłyszałam wieści o blondynie. Może się wydawać, że to głupie, że kolor włosów nie ma znaczenia. Owszem, nie ma. Po prostu zaburzyło to pewien światopogląd małej dziewczynki.

Już po wyjściu z mieszkania wróżki wpadłam w obsesję, spoglądałam na otaczających mnie ludzi wśród których wypatrywałam jasnowłosych mężczyzn. Po kilku godzinach byłam kompletnie zmęczona tą kontrolą, którą sama sobie narzuciłam. Złapałam się na tym, że nie potrafiłam skupić się na niczym innym, jak tylko na usłyszanej przepowiedni. W tamtej chwili powinien mi być wylany kubeł zimnej wody na głowę!

Po paru dniach ochłonęłam, tłumacząc sobie, że to tylko głupie gadanie. Wtedy też przypomniałam sobie o pewnym zjawisku, zwanym samospełniające się proroctwo. Polega to na tym, że gdy zaczynamy w coś wierzyć, to wtedy to dzieję się naprawdę. Nie ukrywajmy, każdy ma jakieś swoje preferencje dotyczące wyglądu, które uważamy za atrakcyjne  i na które zwracamy uwagę. Pewne cechy nas nie pociągają. Wiem, że gdybym się nie opamiętała i uwierzyła w słowa wróżki, prawdopodobnie za kilka lat jakiś ciemny blondyn zakładałby mi na palec obrączkę. Tak obsesyjnie myślałabym nad tym co usłyszałam podczas stawiania kart, że brałabym pod uwagę tylko jasnowłosych samców.

Tak też działają usługi ezoteryczne. Słyszymy coś i traktujemy przepowiednię jak wyrok, robiąc to nieświadomie. Stąd też tak duża sprawdzalność wróżb. A osoby, które zaczną postępować według rad wróżki i ich horoskop się sprawdzi, będą chciały więcej i więcej. Od wróżb niestety można się uzależnić. Pamiętajmy, że jeśli decydujemy się na wizytę w salonie wróżb, traktujmy to jako zabawę, i nie dajmy się zwariować, tak jak stało się to ze mną :).

Dzisiaj już zaprzestałam kompulsywnego myślenia nad kolorem włosów spotkanych mężczyzn.
Znów automatycznie zerkam na brunetów, taka moja natura, i żadne samospełniające się proroctwo tego nie zmieni :).



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz