piątek, 4 września 2015

Mam marzenie.




Marzenia. To one nadają życiu kolorowych barw i dają tę cichą nadzieję, że warto być częścią tego świata. Chętnie odbiegamy myślami ku przyszłości wyobrażając sobie ich spełnienie. A kiedy to już nastąpi i ucieszymy się z tego faktu, czy to marzenie okazuje się być tym czego tak naprawdę pragnęliśmy? A może dzika euforia mija i pozostawia w naszej historii tylko jeden krótki zapis?

Bez względu na to czy cieszymy się nimi krótko, czy przez dłuższy okres czasu - marzymy. Każdy z nas lubi ten moment, gdy otrzymujemy to, czego tak bardzo pragnęliśmy. Żyjemy w społeczeństwie, które lubi marzycieli. Ale to samo społeczeństwo nienawidzi osób, które owe marzenia spełniają. Kiedy czytamy o tych którym się udało, chcąc nie chcąc, zazdrościmy im tego, bo wiemy, że to właśnie marzenia dają nam szczęście. Marzenie to taki przelicznik miar, którego nie da się jednoznacznie określić. Pragnienie posiadania czegoś będzie tak samo ważne dla małego dziecko, które bardzo chce żeby rodzice kupili mu nową zabawkę jak i dla dorosłej kobiety w średnim wieku, która właśnie dowiedziała się, że jest poważnie chora i chciałaby wyzdrowieć. Często bywa tak, że realizując jedno pragnienie ucieszymy się nim i zapragniemy więcej, bo ta radość będzie tylko chwilowa. Innym razem okaże się, że wcale nie warto było poddawać się niektórym zachciankom. Czasem też realizacja marzenia diametralnie odmieni nasze życie i da nam poczucie spełnienia.

Pewien mężczyzna, przyjmijmy, że ma na imię Marek, od ponad dwudziestu lat jest w szczęśliwym związku małżeńskim z Renatą. Para ta zawsze uchodziła za wzorową wśród rodziny i znajomych. Mięli wszystko o czym mogli tylko zamarzyć. Ku ich radości na świecie pojawiła się dwójka wspaniałych synów, na których rodzice zawsze patrzyli z dumą. Od kilku lat sytuacja finansowa Marka i Renaty nie była najlepsza. Chłopcy dorastali, a to powodowało zwiększenie wydatków - na szkołę, zajęcia dodatkowe itp. Renata, która do tej pory była kurą domową musiała zostać pełnoetatową żoną pracującą. Również Marek coraz częściej brał nadgodziny. Małżeństwo zaczęło spędzać coraz mniej czasu ze sobą. Renata po powrocie z pracy wypełniała obowiązki domowe i nie czekając na męża, zmęczona kładła się spać. Markowi zaczęło brakować ciepła rodzinnego, przyzwyczajony do widoku szczęśliwej Renaty i wspólnych kolacji, zaczął jadać je w pracy. Z koleżanką z biura, Magdą. Któregoś wieczora, wysyłając ostatnie tego dnia służbowe e-maile, kątem oka zauważył jak cudownie spódnica opinała biodra Magdy. Marek zamarzył o Magdzie. Nie wiedział, że kilka godzin wcześniej, pełna wyrzutów sumienia za zaniedbywanie rodziny Renata, postanowiła zrobić kolację wcześniej i zawieźć ją do biura męża, by mogli zjeść ją razem. W kilka sekund wspólne marzenie Marka i Renaty o wspólnej przyszłości legło w gruzach. Żona nie potrafiła wybaczyć mężowi zdrady.

Jak widać, marzenia nie zawsze są pozytywne i zgodne z naszymi sumieniami. I nie zawsze zależą tylko od naszego szczęścia. Tak to już jest, że jeśli związani jesteśmy z jakimiś ludźmi to i nasze fantazje im podlegają. Mimo, że powtarza się nam "podążaj za swoimi marzeniami!", to jednak na takie marzenie składa się wiele czynników. Jeśli pragnienie jest małe, takie jak "muszę kupić najnowszą płytę mojego ulubionego zespołu", to sprawa jest prostsza. Wystarczy uzbierać określoną kwotę pieniędzy i poczekać do premiery albumu. Jeśli marzenie jest duże i podchodzi pod kategorię marzeń życiowych to wyjście za mąż, przeprowadzka za ocean czy rejs statkiem dookoła świata wymagają od nas większego wysiłku i odrobiny szczęścia. Ważne, żeby uświadomić sobie jak spełnienie marzenia wpłynie na nasze życie. Czy nikogo nie skrzywdzimy, czy nie wyrządzimy krzywdy samemu sobie, czy to mnie naprawdę uszczęśliwi, czy się nie zmienię na gorsze? Marek z powyższej historii żałował swojego skoku w bok. Kiedy jego pragnienie dotyczące zdrady z koleżanką z pracy doszło do skutku, uświadomił sobie, że to o czym rzeczywiście marzył to szczęśliwa rodzina. Właśnie ją stracił. Dziecko, któremu rodzice kupili zabawkę szybko zapragnie mieć kolejną, kiedy już nacieszy się prezentem. Za to kobieta, która usłyszy diagnozę lekarzy, że pokonała chorobę, weźmie głęboki oddech, wykrzywi usta w lekkim uśmiechu, na polikach poczuje ciepłe łzy, gdyż zrozumie, że jej marzenie dotyczące bycia świadkiem tego jak jej dzieci dorastają ma szansę się spełnić.

Życie to ciągłe kompromisy. Dlatego musimy umieć realnie ocenić i wybrać te z naszych marzeń, które faktycznie są godne bujania w obłokach i starać się je zrealizować nie "jako-tako", ale tak, by być z nich dumnym!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz